Nie rozdawaj swoich danych na lewo i prawo, bo źle skończysz
Jak u Hitchcocka
Najpierw zaczyna się od mocnego uderzenia, później jest już tylko gorzej.
Pewnego dnia ktoś puka do Twoich drzwi. Okazuje się, że to komornik z wyrokiem w ręku.
Dowiadujesz się, że masz do spłacenia dług. Jaki dług - pytasz? Okazało się, że wziąłeś pożyczkę.
Jaką pożyczkę?! Żadnej pożyczki nie brałem!
Zaczynasz się tłumaczyć, ale to nic nie daje. Komornik robi swoje. Zajmuje Ci wynagrodzenie, rachunek bankowy, majątek.
Żeby wszystko odkręcić czeka Cię droga przez mękę, stres i strata czasu, a niekiedy i pieniędzy.
Jak to możliwe?
To nie jest fikcyjna historia. Co raz częściej przestępcy biorą pożyczki na inne osoby.
Sami im w tym pomagamy.
Nie szanujemy swoich danych i ufamy innym. Gotowi jesteśmy przekazać kompletnie nieznanej nam osobie swoje dane osobowe, skany dokumentów tożsamości i inne informacje tylko dlatego, że mają stronę internetową.
Przykład? Całkiem niedawno pisaliśmy o firmie, które udawała parabank, a tak naprawdę była pośrednikiem. Od swoich klientów żądała podania nie tylko danych osobowych, ale też takich informacji o wysokości dochodów, stanie cywilnym, o majątku, oszczędnościach. Mało tego, wymagała również udzielenia zgody na przekazanie ich innym podmiotom.
Nic tylko złożyć wniosek o kredyt albo pożyczkę.
Bity i bajty
Nie ryzykujmy niepotrzebnie. Z zasady unikajmy podawania szczegółowych informacji o własnej osobie firmom, które nie dają gwarancji ich bezpieczeństwa i właściwego wykorzystania.
Pamiętaj, w internecie jesteś tylko zbiorem bitów i bajtów - informacją. Im więcej danych o sobie udostępniasz, tym większe ryzyko, że sobie zaszkodzisz.
Uczmy dzieci swoim przykładem
Korzystając z dobrodziejstwa internetu czyńmy to rozważnie, dając w ten sposób przykład dzieciom. Jednak ucząc ich, że osoba po drugiej stronie, może nie być tym za kogo się podaje, także miejmy to na uwadze.
Najpierw zaczyna się od mocnego uderzenia, później jest już tylko gorzej.
Pewnego dnia ktoś puka do Twoich drzwi. Okazuje się, że to komornik z wyrokiem w ręku.
Dowiadujesz się, że masz do spłacenia dług. Jaki dług - pytasz? Okazało się, że wziąłeś pożyczkę.
Jaką pożyczkę?! Żadnej pożyczki nie brałem!
Zaczynasz się tłumaczyć, ale to nic nie daje. Komornik robi swoje. Zajmuje Ci wynagrodzenie, rachunek bankowy, majątek.
Żeby wszystko odkręcić czeka Cię droga przez mękę, stres i strata czasu, a niekiedy i pieniędzy.
Jak to możliwe?
To nie jest fikcyjna historia. Co raz częściej przestępcy biorą pożyczki na inne osoby.
Sami im w tym pomagamy.
Nie szanujemy swoich danych i ufamy innym. Gotowi jesteśmy przekazać kompletnie nieznanej nam osobie swoje dane osobowe, skany dokumentów tożsamości i inne informacje tylko dlatego, że mają stronę internetową.
Przykład? Całkiem niedawno pisaliśmy o firmie, które udawała parabank, a tak naprawdę była pośrednikiem. Od swoich klientów żądała podania nie tylko danych osobowych, ale też takich informacji o wysokości dochodów, stanie cywilnym, o majątku, oszczędnościach. Mało tego, wymagała również udzielenia zgody na przekazanie ich innym podmiotom.
Nic tylko złożyć wniosek o kredyt albo pożyczkę.
Bity i bajty
Nie ryzykujmy niepotrzebnie. Z zasady unikajmy podawania szczegółowych informacji o własnej osobie firmom, które nie dają gwarancji ich bezpieczeństwa i właściwego wykorzystania.
Pamiętaj, w internecie jesteś tylko zbiorem bitów i bajtów - informacją. Im więcej danych o sobie udostępniasz, tym większe ryzyko, że sobie zaszkodzisz.
Uczmy dzieci swoim przykładem
Korzystając z dobrodziejstwa internetu czyńmy to rozważnie, dając w ten sposób przykład dzieciom. Jednak ucząc ich, że osoba po drugiej stronie, może nie być tym za kogo się podaje, także miejmy to na uwadze.